2. Ścieżki rowerowe i grill. W parku uzdrowiskowym wytyczono ścieżki rowerowe, dzięki którym cała rodzina może korzystać z aktywnych form odpoczynku. Ponadto w nowej części parku znajduje się specjalnie wydzielone miejsce do grillowania. Utworzono tu także piaszczystą plażę a także sztuczny staw. 3. Dades Gorge - najpiękniejsza droga w Maroko. Podążając z Warzazat w stronę Sahary warto odbić w to miejsce chociaż na chwilę, żeby zobaczyć świetnie wtopioną w góry drogę. Ta szczególnie atrakcyjna górska droga jest jednym z miejsc w Maroku, w którym możesz spotkać wielu fotografów. Nic dziwnego, bo wygląda naprawdę genialnie. The Ducal Palace of Modena is a Baroque palace in Modena, Italy. It was the residence of the Este Dukes of Modena between 1452 and 1859. Zobacz na mapie. Torre Ghirlandina @ ManueleMalacarne. Najlepsze miejsca do kąpieli nad Jeziorem Maggiore. 8 września 2021. Zazwyczaj typowe włoskie wakacje kojarzą się z szerokimi piaszczystymi plażami oraz ciepłym morzem. Jednak Włochy to nie tylko morze, ale też jeziora. Kraj ten może poszczycić się jednym z najpiękniejszych i największych jezior na naszym kontynencie. Hradczany to zdecydowanie miejsce, które należy zobaczyć w Pradze. Królewska dzielnica jest nie tylko jedną z wizytówek Pragi, ale również jednym z najważniejszych miejsc w kraju. Powstała w XIV wieku na jednym z nadwełtawiańskich wzgórz. Zastanawiając się nad tym, co warto zwiedzić w Pradze w weekend nie wolno pominąć Co więcej, w pierwszą niedzielę każdego miesiąca wejście do muzeum jest bezpłatne dla wszystkich, co stanowi doskonałą okazję do zwiedzenia tego niesamowitego miejsca. Palazzo Vecchio – historia i potęga. Kolejnym muzeum, które warto odwiedzić we Florencji, jest Palazzo Vecchio. Miejsca, które warto zobaczyć w różnych zakątkach świata czekają na ciebie. Nasze międzynarodowe grono ekspertów stworzyło listę 25 najbardziej ekscytujących miejsc na naszej planecie, które powinieneś odwiedzić w trakcie swoich podróży. A zatem pakuj się i ruszaj w świat! SB3K. Co zjeść w Emilii Romanii? Kraina cudownej kuchni i jednego z najlepszych na świecie szefów kuchni Massimo Bottura. Czy kiedyś będzie mi dane zajrzeć do jego Osteria Francescana w Modenie? A może lepiej pojechać do kultowego Maranello i odwiedzić czarnego konia w muzeum, Ferrari? Przyznaję, chętnie zobaczę także jego odwiecznego konkurenta, Lamborghini. Usiądę sobie z lampką Lambrusco i będę podziwiać dzieciaki, którym we Włoszech wolno robić chyba wszystko. A gdy odpocznę, wpadnę do stolicy regionu – Bolonii, jak mówią La grassa – tłusta, tak dobrze tu karmią:). Nic nie szkodzi, w mieście są dwie krzywe wieże, więc wejdę po tych 489 schodach na tę wyższą, Asinelli i będę podziwiać czerwone miasto z góry. A na koniec dnia wpadnę nad morze, do Rimini i pomarzę o zobaczeniu jednego z najbogatszych w sztukę miast Włoch – Rawenny. Może mi się uda? Przyjeżdżajcie do Emilii-Romanii, to tu jadłam najlepsze tortellini na świecie i byłam na zjeździe prawdziwie modeńskiej rodziny! Nigdy tego nie zapomnę. Oto, co znajdziecie w tym wpisie1 Co zjeść w Emilii Romanii2 Karolina Romanow, Pora Tortellini in Squacquerone3 Włoska poczta Co zjeść w Emilii Romanii Karolina Romanow, Pora arbuza Z wykształcenia filolog, z zamiłowania odkrywa samą siebie poprzez podróże. Ukochała sobie Włochy, kraj, w którym mieszka i o którym pisze na blogu Pora Arbuza. Podróżuje za „wołaniem”, głosem serca i zapachem powietrza. Uwielbia salsę kubańską, brzmienie hiszpańskiej gitary i ma w planach odwiedzić wszystkie hiszpańskojęzyczne kraje (i oczywiście je opisać). A teraz zobaczcie, co zaproponowała Wam Karolina, która debiutuje jako gość na moim blogu. Z czego słynie Emilia-Romania i jej stolica Bolonia, oprócz sławnych tagliatelle al ragù bolognese? Tak, spaghetti bolognese nie istnieje! Tortellini in brodo Rosół z uszkami. Tortellini są to małe pierożki przypominające nasze wigilijne „uszka”. Wypełniane są głównie nadzieniem z mięsa wieprzowego i, zgodnie z bolońską tradycją, zalewane są rosołem z kury lub z kapłona. Mortadella Świnka, świnka, świnka. Włosi lubują się w wędlinach z mięsa wieprzowego i kolejnym przykładem, obok sławnej szynki parmeńskiej, tego uwielbienia jest mortadella. To przykład wędliny gotowanej o owalnym kształcie. Doprawiana jest głównie ziarnami pieprzu, które wzbogacają jej intensywny, ale niepikantny zapach i smak. Mortadella jest tak popularna w Bolonii, że doczekała się w 2013 roku pierwszej edycji festiwalu „MordatellaBò”. W tym roku festiwal odbędzie się w stolicy Emilii-Romanii w dniach od 8 do 11 października. Squacquerone Moja miłość – sery. Emilia-Romania ma do zaoferowania kremowy, biały i nieco wodnisty ser squacquerone. Fajny do kanapek, łatwo się rozsmarowuje. Jak dla mnie trochę bezsmakowy, dlatego też, jeśli lubicie bardziej wyraziste smaki, można dosolić. Nie masz teraz czasu na czytanie? Nie ma sprawy! Zapisz sobie poniższe zdjęcia na Pinterest, aby przeczytać później. Włoska poczta Dzielę się z Tobą moimi włoskimi podróżami, mając nadzieję, że cię zainspirują do samodzielnego poznawania jednego z najpiękniejszych krajów na świecie. Dlatego zachęcam, abyś dołączył również do czytelników mojego newslettera, poste italiane. Tylko dzięki temu nie przeoczysz niczego, co się pojawiło na blogu, ale przede wszystkim otrzymasz mnóstwo dodatkowych informacji. Jeśli potrzebujesz pomocy w znalezieniu praktycznych informacji o Italii, zapraszam Cię do mojej grupy na FB: Moje wielkie włoskie podróże, którą wyróżnił Magazyn Glamour, jako jedną z najciekawszych grup na FB. Zapraszam cię także na mojego Instagrama, na którym znajdziesz całą masę włoskich inspiracji! Listopad – szaruga i jesienne melancholijki. Luty – okres przejściowy, ani zima, ani wiosna, a zamiast zieleni – plucha i ciemności. Nawet nam zdarza się w takich sytuacjach westchnąć ciężko i zanurkować pod kocyk. Na obie pogodowe przypadłości niezmiennie pomagają dwie rzeczy: słońce i pyszne jedzenie. Gdzie je znaleźć w tak zwanych „okresach przejściowych”? Na przykład we Włoszech :). Dziś zabieramy Was do prowincji Emilia Romagna, do której co prawda zawitaliśmy poźną jesienią, ale jesteśmy przekonani, że ta propozycja sprawdzi się znakomicie również teraz. Słońce, zachwycające targi ze świeżym włoskim jedzeniem i piękna historyczna architektura to nasz pomysł na trzydniowy weekend w oczekiwaniu na wiosnę :). Spokojna Modena, elegancka Parma i historyczna Bolonia. Lub też, jak kto woli, słynny ocet modeński aceto balsamico di Modena, szynka parmeńska i bolońskie pasty. Uprzedzamy: lepiej nie czytać na „głodniaka”. Ciepło Modeny Do Bolonii dolecieliśmy tanim przewoźnikiem i z samego ranka, o jednym ledwie espresso, pognaliśmy na stację namierzyć nasz pociąg do Modeny. Za każdym razem w północnych Włoszech jesteśmy pozytywnie zaskoczeni jakością i łatwością podróżowania koleją. Dotarliśmy do miasta i zaczęliśmy się spokojnie rozglądać. Modena objawiła się nam w różnych odcieniach pomarańczy i ciepłego karminu, które zdobią gęsto pobudowane kamienice. Drewniane okiennice, estetyczne fasady i dopracowane detale – lampy, kwietniki, skwerki- kazały przyglądać się niespiesznie fasadom, podwórkom i zakątkom. Najpiękniejszy był jednak absolutny brak turystów – wpadliśmy wyłącznie na jedną zagraniczną parę, równie nami zdziwioną, co my nimi. Obłędne targowisko pyszności Przyznajemy, że pierwsze kroki skierowaliśmy prosto na główny plac modeński – Piazza Grande, na którym akurat odbywały się targi lokalnego jedzenia. Obfitość przenajróżniejszych produktów i możliwość spróbowania ledwie niewielkich kawałeczków uświadomiło nam najważniejszą turystyczną prawdę: nie ma zwiedzania na pusty brzuch! Krótki dialog przy akompaniamencie burczącego brzucha z brodatym wystawcą zaowocował bardzo konkretnym namiarem: udaliśmy się do Mercato Albinelli. Gdyby mieć taki mercato gdzieś koło nas tak na stałe… A może w sumie lepiej nie mieć :). Stoiska pełne świeżych warzyw, soczystych owoców, najróżniejszych serów, domowych makaronów, nadziewanych pierożków… Wszystkiego można było kupić po małym kawałku, ledwie na spróbowanie, co pasowało nam wręcz doskonale, skoro i tak nie mogliśmy zdecydować się co zjeść. Za pieniądze, za które w knajpie nie dostalibyśmy nawet sztućcy (czyli równowartość tzw coperto), najedliśmy się obłednymi serami i owocami, wygrzewając się w słońcu na spokojnym Piazza XX Settembre. Za rekomendację niech posłuży fakt, że wróciliśmy tu i wieczorem na kolację. W środku mercato rozstawione są nawet niewielkie stoliczki nakryte czerwoną ceratką, przy których na spokojnie można skonsumować lokalne specjały, natomiast sprzedawcy pakują wszystko w plastikowe pudełeczka i oferują sztućce. Ba, do kolacji udało nam się nawet zdobyć „kubek” wina i sącząc trunek, obserwowaliśmy jak cichnie targowy gwar, a sprzedawcy powoli zwijają swoje interesy. Byle się nie spieszyć… Po Modenie najlepiej jest chodzić bez konkretnego planu, najciekawsze są pochowane zakamarki, klimatyczne studnie czy niewielkie knajpki. Szczęśliwie w centrum ciężko się zgubić, a wszystkie drogi prowadzą do głównej przecznicy – Via Emilio Centro. Cały dzień włóczyliśmy się między nimi, co krok odkrywając jakieś nieśmiałe klasztory, obudowane dookoła kościółki i ślepe zaułki. Gdy wędrowaliśmy tak bez celu, najbardziej urzekła nas Via Luigi Carlo Farini, ulica w odcieniach pomarańczy i czerwieni z charakterystycznymi modeńskimi arkadami, prowadząca wprost do majestatycznego Palazzo Ducale. Najciekawiej jest tam z samego rana, gdy plac wokół pałacu jest opustoszały, a poranne promienie słońca barwią fasadę pałacu na kolor biszkoptu. W arkadach Via Luigi kryją się sklepiki ze słynnym modeńskim octem, bary i oczywiście lodziarnie. Było na tyle ciepło, że zawitaliśmy do lodziarni Gelateria Bloom i… zakochaliśmy się od pierwszego liznięcia. Jeśli szukacie lodów bez polepszaczy, barwników i dodatkowo nieprzesłodzonych, musicie tam zajrzeć. Nas uwiodła cała gama specjalnych sezonowych lodów jabłkowych- każdy smak z innej odmiany jabłek, oraz miodowe czy dyniowe eksperymenty. Modena i wielkie obżarstwo… Ledwie skończyliśmy jeść lody, a już trafiliśmy na targ produktów sycylijskich na Piazza Giuseppe Mazzini (uprzedzaliśmy, głodni nie będziecie!). Próbowaliśmy ogarnąć wzrokiem mnogość ciasteczek- rurek cannoli, kruchych, z orzechami, nadzieniem, czekoladowych, maślanych, ale w obawie przed oczopląsem zwróciliśmy się ku mięsiwom. Tu spróbowaliśmy niesamowitej szynki dojrzewającej w grubej otoczce ze sprasowanych ciemnych winogron (tzw wytłoków), pozostałych po tłoczeniu soku. Dzięki temu rozwiązaniu miała lekki posmak czerwonego wina, który świetnie współgral z niezbyt tłustym mięsem. Do tego misy najróżniejszych oliwek i kosze sycylijskich pomarańczy, ciągle jeszcze pachnących słońcem… Ah, ah ah! Skąd ten ocet? Nie mogliśmy się powstrzymać również (wybaczcie!) przed przyjrzeniu się mijanym rano targom ekologicznego jedzenia, organizowanym na Piazza Grande. Taaak, znów jedzenie. Z wystawcami można było uciąć sobie miłą pogawędkę i porozmawiać na przykład o poszukiwaniu trufli lub hodowli szczęśliwych półdzikich świni leśnych, których mięso tytułem długiego życia świnek i „wolnego chowu” jest o wiele smaczniejsze niż świń hodowlanych. Poznaliśmy też metodę produkcji słynnego modeńskiego octu balsamicznego – aceto balsamico di Modena, który wytwarza się z długo gotowanego soku z białych winogron, dzięki czemu ciecz brązowieje. Później doświadcza leżakowania w beczkach, fermentacji i procesu parowania, aż w rezultacie otrzymuje się gęsty aromatyczny ocet. Co ciekawe, na 1 litr takiego octu potrzeba aż 145 kg winogron, a przed sprzedażą ocet leżakuje średnio 12 lat (albo i dłużej!). Modeńska katedra W przerwie między obżarstwem postanowiliśmy jednak coś zwiedzić, bo wbrew pozorom lubimy kulturę, tyle że w pobliżu jedzenia czasem o tym zapominamy :). Udaliśmy się więc do ogromnej modeńskiej katedry, wpisanej wraz z wieżą i placem na listę Światowego Dziedzictwa UNESCO. Budowa kościoła zaczęła się już w XI wieku, choć oczywiście jego wygląd zmieniał się na przestrzeni wieków. Dziś zachwyca z każdej strony- czy to od Piazza Grande, z której to perspektywy wieża wydaje się być lekko pochylona, czy od ulicy Corso Duomo, któremu prezentuje majestatyczny portyk podtrzymywany przez dwa lwy z ogromną rozetą po środku. Warto zajrzeć do środka, by przyjrzeć się masywnym murom i dekoracyjnym rozwiązaniom. Za drobną dopłatą można wspiąć się na dzwonnicę i przeczytać o legendarnym skradzionym wiadrze. Kto liczy na piękne fotografie z góry niestety się zawiedzie, ale warto wejść nawet jeśli pięknego ujęcia nie zrobicie. W drodze na stację autobusową zahaczyliśmy również o budynek Foro Boario, dziś mieszczący uniwersytet i bibliotekę, oraz Parco Novi Sad, przez który przebiegał kiedyś rzymski trakt. Kilkanaście metrów pod ziemią (tak zmienił się przez wieki poziom gruntu) odnaleziono świetnie zachowany bruk oraz rzymskie nagrobki tradycyjnie ustawiane wzdłuż dróg. Wypad do Nonantoli Na dworzec udaliśmy się w celu krótkiego wypadu do niewielkiej miejscowości Nonantola (czyż to nie brzmi pięknie?), oddalonej 20 km do Modeny. Tam zobaczyliśmy monaster benedyktyński z VIII (!) wieku i potężną romańską bazylikę – jeśli będziecie w okolicy, warto tu podjechać, choć jest to wizyta na raptem godzinę. Miasteczko ma długą historię, sięgającą aż do średniowiecza, ale niestety mocno ucierpiało w ostatnim trzęsieniu ziemi, które miało miejsce w prowincji w 2012 roku. Bazylika przechodzi więc aktualnie remont, ale i tak zrobiła na nas wrażenie. Poza tym Nonantola to maleńka miejscowość, w której panował totalny spokój, nie działo się nic, a my byliśmy jedynymi turystami tego dnia w niewielkiej informacji turystycznej (a przynajmniej tyle zrozumieliśmy z wywodu po włosku). Następnego dnia z samego rana złapliśmy pociąg od Parmy, o której w naszej kolejnej opowieści! Modena nie słynie z atrakcji turystycznych przy których rzesze turystów robią sobie pamiątkowe selfie. Nie jest to też miasto, które koniecznie trzeba zwiedzać z przewodnikiem w ręku- o wielemilej włóczyć się bez większego celu. W Modenie czuliśmy się trochę jak u mamy, otoczeni ciepłymi kolorami, pysznym jedzeniem i ciekawymi historiami pochowanymi po kątach, czekającymi niespiesznie na odkrycie- przepełniało nas uczucie swojskości, jakbyśmy po dłuższym czasie wracali do znanego nam miejsca. Przyjeżdżajcie leczyć się słońcem :)! DODATKOWE INFORMACJE: Z Bolonii kursują do Modeny regularne i wygodne pociągi, bilety online kupicie tu: , trafiają się bardzo okazyjne ceny, a podróż między miastami trwa zaledwie. W związku z bliskością Bolonii, Modenę można potraktować jako jednodniową wycieczkę, ale my polecamy zostać tam na noc:) Do Nonantoli jeżdżą dwie linie autobusowe z dworca autobusowego w Modenie, bilet kosztuje 5 euro. Źródło: to region północnych Włoch usytuowany nad Adriatykiem. Można tu i pozwiedzać średniowieczne miasteczka, i przepysznie zjeść. Zima to dobry czas na spokojną wizytę w Emilia-Romania, choć zdarzają się miesiące mokre i dość mgliste, co utrudnia swobodne podróżowanie i oglądanie – pogoda i temperaturyW regionie Emilia-Romania dominuje klimat morski. Najwyższa wilgotność powietrza występuje pomiędzy październikiem a styczniem, a najwięcej deszczu można się spodziewać jesienią. W lipcu i sierpniu temperatury oscylują w granicach 40° Celsjusza. Chłodniejsze i przyjemniejsze dla mieszkańców północnej Europy są natomiast maj, czerwień i wrzesień, kiedy warto udać się na północ Włoch i nie tylko plażować, ale również zwiedzać okolicę, dodatkowo unikając nawet o połowę wyższych cen, kolejek i tłumów turystów. Emilia-Romania – miasta i zabytkiPrzez region Emilia-Romania przebiega jedna z głównych włoskich dróg, łącząca Mediolan z wybrzeżem. Leżą przy niej najważniejsze miasta: Bolonia, z własnym lotniskiem w Bolonii, zwana Czerwonym Miastem oraz średniowiecznym Nowym Jorkiem. Koniecznie trzeba tam zobaczyć Dwie Wieże (Due Torri), Fontannę Neptuna, Bazylikę Świętego Petroniusza (San Petronio) i Santo Stefano, budynki najstarszego na świecie Uniwersytetu Bolońskiego oraz Muzea Archeologiczne, Historii Bolonii i Średniowiecza. Modena, położona w dolinie Padu, słynąca z szynki modeńskiej i mortadeli. Obowiązkowe punkty wycieczki to główny plac miejski, katedra oraz dzwonnica, wpisane na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO, a także Pałac Książęcy. Parma z licznymi kościołami, pałacami, teatrem, fortecą, ogrodem botanicznym, muzeami. Rimini z Mostem Tyberiusza, Tempio Malatestiano (Leona Batista Alberti) i Łukiem Augusta oraz popularnymi kurortami turystycznymi. Emilia-Romania – plażeRegion Emilia-Romania obfituje w malownicze, piaszczyste plaże, wyróżnione certyfikatem Błękitnej Flagi, przypominające niewielkie wioski turystyczne. Temperatura wody morskiej latem jest idealna do długich kąpieli, poza sezonem efekt może być zbyt orzeźwiający. Warto udać się chociażby na Cesenatico, Gatteo, Cattolica, Playa del Sol, Lido delle Sirene czy Beach Egisto. Żyzne, nizinne ziemie regionu Emilia-Romania sprzyjają rolnictwu. Turyści uwielbiają lokalne wyroby, takie jak szynka parmeńska i parmezan, których można spróbować również w uroczych knajpkach usytuowanych bezpośrednio przy plażach, popijając pyszną kawę czy regionalne ceny- Kawa espresso: od 8 zł;- kawa cappuccino: od 10 zł;- napój w restauracji: od 10 zł;- kieliszek wina: od 17 zł- drink Aperol Spritz: 25 zł;- makaron (jako przystawka): od 35 zł;- głowne danie w restauracji: powyżej 40 zł;- cała pizza: od 25 zł; kawałek pizzy na wynos: od 7 zł;- gorące panini: od 15 lotniskami region Emilia-Romania posiada sprawną sieć kolejowąCo warto zjeść i wypić- szynka parmeńska;- parmezan;- ocet balsamiczny;- makaron jajeczny;- tortellini;- gorąca czekolada;- pizza;- Kanapki tramezzini- Tagliatelle z ragu w stylu bolońskim- Lody (gelato)- Lokalne piwa (Peroni, Moretti, Dreher)- Regionalna wódka grappa- Brandy Stock- Anyżówka Sambuca- Likier StregaCo warto zobaczyćDwie Wieże (Due Torri)Bazylika Świętego Petroniusza (San Petronio)Uniwersytet BolońskiFontanna Neptuna (Bolonia)PołożenieWłochy północneWiza/paszportnie są wymaganeOrientacyjna odległość1 118 km w linii prostej, 1 424 km samochodem, 1 564 km pociągiemCzas lotu / jazdy samochodem2h 41 min/ 14 hNajpopularniejsze lotniskaAeroporto di Bologna-Guglielmo Marconi (BLQ) Wielu turystom Włochy nie kojarzą się dobrze. Wracają z wakacji we Włoszech i snują opowieści: o tłumach i kolejkach, o wygórowanych włoskich cenach (zwłaszcza w szczycie sezonu), o przebiegłych naciągaczach, o brzydkich plażach, o uciążliwej włoskiej sjeście, która zmusza do głodowania w porze obiadowej, czy wreszcie o kradzieżach, których padli ofiarą. Sprawdziliśmy na własnej skórze, ile prawdy jest w tym typowo polskim narzekaniu. Rzeczywiście, doświadczyliśmy wielu ze wspomnianych zjawisk, mimo że na włoską objazdówkę pojechaliśmy we wrześniu, już po wakacyjnym szczycie sezonu. Nie zamierzamy więc owijać w bawełnę i idealizować tego kierunku podróży. Chcemy za to doradzić Wam, jak sobie radzić z niektórymi z włoskich niedogodności. Spróbujemy też wyjaśnić, z czego one wynikają. Na pytanie, czy jechać do Włoszech, odpowiadamy: tak, zdecydowanie! Ale jechać świadomym tego, co może nam się nie spodobać i jak tego uniknąć. A teraz przekonajcie się sami, jak obrócić włoskie wady w intrygującą podróż w głąb włoskiej mentalności. W części pierwszej pisaliśmy, jak zostać cwaniakiem w Wenecji, w drugiej o tym, czemu Włochy to kraj dla starych ludzi, w trzeciej o zaściankowości i uroku toskańskich wiosek, w czwartej o włoskim lansie, w piątej o niezbyt urokliwym wybrzeżu. Czas na ostatni, ale dla nas być może najważniejszy powód, by polubić Włochy. Czas na włoską kuchnię. 6. Kulinarna arogancja. Dlaczego Włosi są nie mniej pyszni od swojej kuchni? „Restauracje oferujące dania z innych regionów świata są traktowane przez Włochów z dużą podejrzliwością (…). Z podobną podejrzliwością spotykają się (…) produkty pochodzenia zagranicznego, dlatego producenci, o ile to możliwe, starają się podkreślać, że ich towar powstał w kraju. (…) Kilkanaście lat po ujednoliceniu europejskich rynków wciąż trudno we Włoszech o jakiekolwiek zagraniczne produkty. (…) Kiedyś w Toskanii zdarzyło mi się poprosić w lokalnym supermarkecie o fetę (…). Doskonały wybór – pochwalił mnie sprzedawca, podając zapakowane zakupy. Świetny włoski ser.”. Jednym z obowiązkowych przystanków w drodze powrotnej z naszej objazdówki jest Parma – kolebka słynnej szynki parmeńskiej i uwielbianego przez nas sera parmigiano reggiano. Okazuje się, że poza starówką z piękną katedrą romańską z XII wieku (to, swoją drogą, podobno jeden z najwspanialszych zabytków romańskich w całych Włoszech), czekają tu nas niezwykłe doznania kulinarne. Zaczynamy od poleconego nam przez znajomego Włocha lokalu z najlepszymi kanapkami w mieście – Clinica del Panino. To niezwykłe miejsce jest idealnym przykładem na to, jaki jest stosunek przeciętnego Włocha do kuchni i jedzenia. Po pierwsze, to rodzinny biznes, z historią i tradycją. Po drugie, jego wystrój kojarzy się z lokalami z lat 80. lub 90., na pierwszy rzut oka jest niedbały i pozostawia wiele do życzenia. Nie ma co doszukiwać się tutaj modnych, instagramowych akcentów typu drewno na ścianach, pastelowe blaty czy wymyślne kafelki. Nikogo tutaj nie interesuje nic poza naprawdę dobrym jedzeniem. A jakie ono będzie w tym miejscu? Proste, kilkuskładnikowe, niezmienne od lat – kolejna kwintesencja włoskości. Wybór w menu jest naprawdę spory (co akurat nie jest typowe dla włoskich lokali), a my decydujemy się na rzekomo najbardziej klasyczne dla Parmy pozycje: kanapkę z pesto di cavallo czyli z… surową koniną, kanapkę z parmeńską salame di felino, oraz przepyszne, zapiekane bakłażany po parmeńsku czyli melanzane alla parmigiana. Wejście do parmeńskiego lokalu Clinica del Panino Niepozorny wystrój kultowego miejsca Kanapka z tatarem z koniny i domowym sosem Słynna parmeńska lodziarnia Banchini Wszystkie cytaty (o ile nie wskazano inaczej) pochodzą z książki J. Hoopera „Włosi”, wydawnictwo WAB, Warszawa 2016. Książka towarzyszyła nam w trakcie całej wyprawy i bez niej ta podróż nie byłaby kompletna. Lubicie włoską kuchnię? Przeczytajcie o tym, co warto zjeść w Toskanii. Na naszym blogu znajdziecie też kilka włoskich przepisów, na przykład na makaron z dziczyzną. O naszych wszystkich przygodach we Włoszech przeczytacie w tej relacji z włoskiej objazdówki. Chcecie jeszcze poczytać o Toskanii? Klikajcie tutaj (zabytki Toskanii), tutaj (miasteczka Toskanii) i tutaj (co warto zjeść w Toskanii). Interesuje Was Wenecja? Tam też byliśmy i o tym piszemy. A może intryguje Was lans w wydaniu włoskim? Napisaliśmy także parę słów o tym, jak idealnie wtopić się we włoski tłum 🙂 KARTA WYJAZDU Długość wyprawy: 14 dni Trasa: Warszawa – Wiedeń – Wenecja – Wodospady Bucamante (Serramazzoni) – Maranello – Florencja – Greve in Chianti – Montefioralle – San Gimignano – Siena – Buonconvento – Montalcino – San Quirico d’Orcia – Pienza – Montepulciano – Jezioro Trazymeńskie – Chiusi – Pitigliano – Ansedonia – Orbetello – Marina di Grosseto – Grosseto – Populonia – Piombino – Rosignano Solvay – Castiglioncello – Costiera di Calafuria – Livorno – Marina di Pisa – Riomaggiore – Lerici – Piza – Lukka – okolice Carrary – Ponte di Vari – Parma – Jezioro Garda – Monachium – Warszawa Regiony: Wenecja Euganejska, Emilia-Romania, Toskania, Umbria, Liguria Środek transportu: kamper Noclegi: w kamperze Wyżywienie: częściej w kamperze (zapasy z Polski + zakupy w tańszych sklepach na miejscu), czasem we włoskich restauracjach. Zakupy spożywcze zazwyczaj robimy w sklepach typu Lidl lub włoski Coop, szukając gotowych włoskich dań za ok. 2-3 euro (np. ravioli z różnymi nadzieniami lub risotto z truflami i borowikami za 3 euro). Łączny budżet na cały wyjazd: 6000 zł (3000 zł od osoby). Budżet uwzględnia wszystkie poniesione koszty (paliwo, opłaty za autostrady, parkingi, wejścia do muzeów i innych atrakcji, noclegi, wyżywienie, a także niespodziewane koszty takie jak serwis auta) włochy zwiedzanie / włochy co zwiedzić we włoszech / włochy co zwiedzać we włoszech / włochy wycieczka objazdowa / włochy autem / włochy samochodem / italia zwiedzanie / włochy zwiedzanie i wypoczynek / włochy co warto zwiedzić / włochy co warto zobaczyć / włochy atrakcje informacje ciekawostki / wakacje we włoszech / wczasy we włoszech / włochy na własną rękę / jak zorganizować wyjazd do włoszech / toskania zwiedzanie / toskania co warto zobaczyć / toskania atrakcje miasta ciekawostki informacje / toskania co zwiedzić / toskania co zwiedzać / jak zorganizować podróż do toskanii / co warto zobaczyć w toskanii / najpiękniejsze miasta i miasteczka w toskanii / winnice w toskanii / co zjeść we włoszech / kuchnia włoska / jedzenie włoskie / czego spróbować we włoszech / czego spróbować w toskanii / kuchnia toskańska / kuchnia w toskanii / jedzenie w toskanii / jedzenie toskańskie / zachodnia toskania / wschodnia toskania / wybrzeże toskanii / wybrzeże toskańskie / piza / okolice pizy / wenecja / wenecja euganejska / co zobaczyć w wenecji / zwiedzanie wenecji / wenecja wakacje informacje ciekawostki / wenecja kiedy jechać / wenecja czy warto jechać / włochy kiedy jechać / toskania kiedy jechać / florencja zwiedzanie wakacje informacje ciekawostki / co zobaczyć we florencji / stolica florencja / val d’orcia / chianti / morze tyrreńskie / wybrzeże tyrreńskie / morze liguryjskie / wybrzeże liguryjskie / liguria / emilia romania / emilia romagna / co warto zobaczyć w ligurii / co warto zobaczyć w emilii romanii / zwiedzanie ligurii / włoskie wybrzeże / włoskie plaże / wakacje we włoszech / włochy wczasy nad morzem / włochy plaże wybrzeże / parma / co zjeść w parmie / gdzie zjeść w parmie / czego spróbować w parmie emilia-romaniakamperkuchnia włoskaparmatanie podróżowaniewłochy Brak komentarzy O Półwyspie Gargano i jego magicznej naturze po raz pierwszy usłyszałam dawno temu. Kilka zobaczonych zdjęć utwierdziło mnie w przekonaniu, że muszę tu koniecznie kiedyś przyjechać. Niestety to kiedyś okazało się trwać bardzo długo. Im lepiej poznawałam Włochy, tym bardziej puchła moja lista włoskich miejsc do odwiedzenia. Zresztą do dziś się to nie zmieniło. Lata mijały, Gargano chodziło mi gdzieś po głowie, ale cały czas było nam nie po drodze, aż w końcu w tym roku się udało. Pierwszą rzeczą, która zwróciła naszą uwagę była soczysta zieleń gargańskich pejzaży. Gargano to zarówno nazwa półwyspu położonego w północnej Apulii, jak i utworzonego w 1991 roku parku narodowego. Jego dumą i chlubą jest las Foresta Umbra. To właśnie on porasta wnętrze półwyspu, który słynie przede wszystkim z piaszczystych plaż, urokliwych zatoczek i formacji skalnych oraz położonych na klifach apulijskich miasteczek. Oto nasz subiektywny przewodnik po Półwyspie Gargano oraz miejsca, które według nas warto zobaczyć, poczuć lub posmakować. Vieste – najpiękniejsze miasteczko Gargano Zacznijmy od Vieste, najpiękniejszego miasteczek ze wszystkich, które odwiedziliśmy na półwyspie. Będąc na Gargano to miasteczko trzeba odwiedzić koniecznie. Labirynt białych uliczek, fantastyczne zachody słońca, bliskość piaszczystych plaż i autentyczność. Położone na samym krańcu Półwyspu Gargano białe miasto Vieste ma to wszystko. Vieste uznawane jest za nieformalną stolicę Gargano, znajdującego się na północy Apulii. Jego historyczne centrum tzw. Vieste Vecchia położone jest na malowniczym klifie oraz cyplu wysuniętym daleko w morze. Na jego skalistym krańcu znajduje się kościół San Francesco, będący jednym z najbardziej rozpoznawalnych miejsc w Vieste. Cypel to plątanina białych, do bólu włoskich uliczek, gdzie przy jednej z nich nocowaliśmy. To był nocleg z jednym z najlepszych widoków w Vieste. Śniadanie i zielona herbata na tarasie z widokiem na zatokę i zabytkową część miasteczka smakowały podwójnie. Ale nie będziemy się powtarzać, Vieste i jego okolicą zachwycaliśmy się już przecież w tym tekście: Vieste, urocze białe miasteczko na krańcu Półwyspu Gargano. Tam też znajdziecie więcej zdjęć tego miasteczka. Pizzomunno i Arco San Felice – najsłynniejsze formacje skalne Gargano Tuż obok historycznej części Vieste znajduje się jedna z najbardziej charakterystycznych plaż Gargano. Pizzomunno słynie z skalnej iglicy, która wyrasta kilkadziesiąt metrów od klifu, na którym położone jest Vieste. O historii jej powstania przeczytasz również w poście poświęconym Vieste. Skała jest faktycznie spektakularna, trzeba ją zobaczyć, ale na plażowanie warto oddalić się także kawałek dalej od Vieste. Po obu stronach miasteczka rozciągają się przyjemne, piaszczyste i zorganizowane plaże. Wystarczy pojechać kilka kilometrów dalej w kierunku Mattinaty, aby dojechać do dzikich oraz niezorganizowanych plaż i zatok. Pizzomunno Około 5 kilometrów od Vieste w kierunku Mattinaty znajduje się najsłynniejszy łuk skalny Gargano. Arco San Felice można zobaczyć z dwóch punktów widokowych, żaden z nich nie jest oznaczony. Pierwszy jadąc od strony Vieste znajduje się kilka minut pieszo od głównej drogi. Musisz zostawić samochód na poboczu, w miejscu które powinna wskazać nawigacja, a następnie wejść na wydeptaną ścieżkę. Ostrzegamy, że ścieżka jest wąska i momentami trzeba się przebierać pomiędzy krzakami gęsto porastającymi obie strony dróżki. Drugi punkt jest natomiast bardzo łatwo dostępny, znajduje się po drugiej stronie łuku, przy wieży Torre di San Felice. Bez problemu dostrzeżesz go z głównej drogi. Baia delle Zagare, Baia dei Faraglioni i Vignanotica Najbardziej znaną i najczęściej fotografowaną plażą Gargano jest Baia delle Zagare, nazywana także Baia dei Faraglioni. To są tak naprawdę dwie plaże rozdzielone formacjami skalnymi o nazwie Faraglioni. Dostać się tam można na trzy sposoby. Po pierwsze łódką w ramach wycieczki lub wynajętą na własną rękę. Po drugie przez hotele, do których przynależy część plaży nazywana Baia delle Zagare. Po trzecie leśną ścieżką, której przejście zajmuje około 20-25 minut, i która prowadzi na Baia dei Faraglioni. Dojście ścieżką nie jest oczywiste, ponieważ na głównej drodze nie ma żadnych oznaczeń. Aby na nią wejść, trzeba wejść pod mały wiadukt znajdujący się kilkaset metrów przed skrętem do Hotelu delle Zagare, jadać od strony Vieste. Nie warto zostawiać samochodu przy samym wiadukcie, ponieważ znajduje się on przy skręcie i policja lubi wlepiać za to grzywny. My zostawiliśmy samochód w pobliżu Ristorante Monte Barone da „Sor Pascal”, w której jedliśmy potem całkiem dobre orecchiette alla mattinatese oraz calamari fritti. Po wejściu na ścieżkę pojawia się pierwszy rozstaj z niewielką tabliczką informacyjną, tutaj trzeba skręcić w prawo na Baia dei Faraglioni. Skręt w lewo prowadzi do plaży Vignanotica, Na kolejnym, nieoznaczonym rozstaju musisz skręcić w lewo w drogę prowadzącą w dół i iść cały czas tą ścieżką aż dojdziesz do Baia dei Faraglioni. Plaża jest bardzo urokliwa, formacje skalne są malownicze, a sama skała ma bardzo ciekawą strukturę. Baia dei Faraglioni jest także popularna. Nam trafiła się autokarowa wycieczka, która zajęła spory kawałek plaży. Do wspomnianej plaży Vignanotica, uznawanej za jedną z najładniejszych plaż na Gargano, najłatwiej jest dotrzeć od strony Lido Vignanotica. Z opisanej ścieżki musisz do niej iść około 2 kilometry. Warto także poszukać mniej znanej plaży, w tych okolicach jest ich całkiem sporo. Peschici Peschici – urokliwe miasteczko w cieniu Vieste Do Peschici jechaliśmy pełni oczekiwań, że ujrzymy kolejne cudowne i urokliwe miasteczko. Słyszeliśmy opinie, że jest równie piękne jak Vieste, a nawet piękniejsze niż Vieste. Zgodnie stwierdziliśmy, że jednak nie jest. Na pewno jest wspaniale położone na wysokim klifie. Średniowieczny zamek, który datuje się na X wiek, wręcz wyrasta ze skały, widać to świetnie stojąc u jego stóp na falochronie wdzierającym się głęboko w morze. Ten widok jest fantastyczny, a Peschici prezentuje się jeszcze lepiej z sąsiedniego klifu kiedy widać u jego stóp plażę i rozbijające się o nią fale. Sama plaża jest bardzo ładna i kameralna, ta okolica jest też według nas najlepsza na nocleg. Do centro storico idzie się około 15 minut. I właśnie centro storico jest miejscem, które trochę nas rozczarowało. Nie miało tego klimatu, który czuliśmy w Vieste i pamiętamy z innych apulijskich miasteczek odwiedzonych podczas wcześniejszej podróży. Miało natomiast sporo sklepików dla turystów z towarami wszelkiej maści i informacjami w trzech językach. W Peschici byliśmy tuż po deszczu, jeszcze nie zdążyło zaświecić nam słońce, to na pewno wpłynęło na nasze postrzeganie. Ale jesteśmy pewni, że nawet w słońcu nie wygrałoby z Vieste. Peschici i otaczające je plaże Oczywiście Peschici trzeba zobaczyć, choć niekoniecznie trzeba robić z niego główną bazę noclegową. Są tu ładne plaże, ale więcej jest ich wokół Vieste i Mattinaty. Kilka kilometrów od Peschici znajduje się małe miasteczko Vico del Gargano, wpisane na listę najpiękniejszych włoskich miasteczek. Jego średniowieczna starówka jest bardziej klimatyczna i bardziej autentyczna niż w Peschici, jeżeli jest ono na Twojej trasie, możesz pomyśleć, aby je odwiedzić. Vico del Gargano Trabucco Da Mimi Jadąc z Vieste do Peschici lub dalej w kierunku Molise na pewno zobaczycie trabucchi, czyli drewniane konstrukcje zbudowane na brzegu, służące do połowu ryb. Lokalni rybacy musieli kiedyś zadać sobie pytanie po co wypływać w morze, skoro ryb jest tak wiele przy brzegu, po czym znaleźli jakże prosty i efektowny sposób, aby je poławiać. Tym sposobem są właśnie trabucchi. Jedno z najbardziej znanych znajduje się tuż koło Peschici. Trabucco Da Mimi cały czas pełni swoją podstawową funkcją, jaką jest połów ryb, ale równocześnie jest czymś więcej niż jednym z trabucchi. Tuż obok drewnianej konstrukcji znajduje się ceniona restauracja o niezwykłym portowym klimacie. Dzięki temu możesz najpierw zobaczyć tę niepowtarzalną konstrukcję, a następnie usiąść przy drewnianym stoliku z widokiem na morze i spróbować, co oferują tamtejsze wody. Ceny są umiarkowane, porcje średniej wielkości, a rezerwacja raczej konieczna. Polecamy ośmiornicę z rusztu podaną na ziemniaczanym puree z dodatkiem hiacyntów oraz stolik tuż przy oknie lub balustradzie z widokiem na morze i fale roztrzaskujące się o skały. Foresta Umbra – niezwykły las z listy Unesco Jak wspomnieliśmy na wstępie wnętrze Półwyspu Gargano zaskakuje kolorem soczystej zieleni. Zupełnie nie przypomina często wypalonych i niezalesionych krajobrazów w środkowej Apulii. Wnętrze Gargano porasta gęsty, głęboki las o nazwie Foresta Umbra. Jest on tak malowniczy i niezwykły, że został wpisany na listę Unesco. W Foresta Umbra wyznaczono wiele szlaków pieszych i rowerowych, przewyższenia nie są duże, a same trasy wielce wymagające. Jest tu kilka stopni chłodniej, więc w bardzo upalne dni w lesie można szukać wytchnienia. Podczas spaceru towarzyszyła nam cały czas ptasia orkiestra, a w niektórych miejsca las był tak gęsty, że nie przecisnął się przez niego żaden promień słońca. Foresta Umbra warto odwiedzić lub chociaż przejechać niezwykle malowniczą trasą, która prowadzi z Monte Sant’Angelo do Vieste. Monte Sant’Angelo, grota objawień, malownicze domy i opactwo w Pulsano Do wspomnianego Monte Sant’Angelo pojechaliśmy zobaczyć sanktuarium św. Michała Archanioła, drugie po Foresta Umbra miejsce wpisane na listę światowego dziedzictwa Unesco. W sanktuarium znajduje się grota objawień Michała Archanioła, która jest głównym celem dosyć licznych i często zorganizowanych w grupy zwiedzających. Poza kilkoma uliczkami ze straganami w okolicy sanktuarium, miasteczko jest całkiem przyjemne, spokojne. W Monte Sant’Angelo znajdują się tu ciekawe ruiny zamku (wstęp 2 euro), malownicza dzielnica Junno oraz labirynt białych uliczek w centro storico. Miasteczko znane jest ze znakomitego chleba, który można spróbować w niemalże każdym sklepiku z pamiątkami i lokalnymi produktami. Ponoć wyśmienite są także focaccie, ale nie udało nam się ich spróbować, popołudniu nie zostało w miasteczku ani jednej. Kilka kilometrów od Monte Sant’Angelo znajduje się opactwo w Pulsano. Droga jest bardzo kręta i jednocześnie malownicza. Chociażby dla tych widoków warto pojechać do Pulsano. Opactwo Santa Maria di Pulsano zbudowano w 591 roku na wysokiej skale, w jej niższych częściach wykuto proste pustelnie. Były one trudno dostępne, dawni pustelnicy często musieli używać lin lub drabin, aby się do nich dostać. Dziś z opactwa poprowadzony jest szlak widokowy, którym można zejść niżej, aby zobaczyć te skalne komnaty, które setki lat temu służyły za schronienie i miejsce odosobnienia. Opactwo w Pulsano San Giovanni Rotondo i kult Ojca Pio Najbardziej turystycznym miejscem, które odwiedziliśmy na Gargano, było San Giovanni Rotondo. Byłoby to miasteczko jakich w Apulii wiele, niczym specjalnym się nie wyróżniające, gdyby nie postać uwielbianego przez Włochów Ojca Pio, który został tu pochowany. San Giovanni Rotondo to drugie po Lourdes najczęściej odwiedzane miejsce pielgrzymek na świecie. Kult Ojca Pio przyciąga tu ponoć ponad 7 000 000 pielgrzymów rocznie. Ogromna liczba, w sezonie i dni uroczystości religijnych San Giovanni Rotondo musi być zapchane ludźmi do granic możliwości. W spokojny, majowy dzień i tak było ich zaskakująco dużo. Co krok trafialiśmy na stragany z figurkami Ojca Pio przeróżnej wielkości, różańcami, zawieszkami z podobizną Ojca Pio i innymi dewocjonaliami. Obok religijnego kultu wyrósł niezły biznes. Pielgrzymi kierują się w San Giovanni Rotondo przed wszystkim do dwóch kościołów. Starego, w którym pochowano Ojca Pio oraz nowego zaprojektowanego z rozmachem w 2004 roku przez architekta Renzo Piano. Myślą przewodnią nowego projektu był wąż. Kościół i miejsce dla pielgrzymów mają wijący się kształt przypominający serpentynę. Architektonicznie projekt jest ciekawy, choć według nas jest mało uduchowiony. Świetnie wyglądają symetrycznie posadzone drzewa na placu dla pielgrzymów, natomiast wnętrze świątyni jest trochę kiczowate, zwłaszcza materiałowe plandeki zastępujące witraże. Bardzo wyróżniają się na tle innych wiekowych i pełnych dbałości o architektoniczne szczegóły włoskich kościołów. Rejs na wyspy Tremiti Dużą popularnością podczas pobytu na Gargano cieszą się jedno- lub wielodniowe rejsy na wyspy, które do Apulii wcale nie przynależą. Nam niestety nie starczyło na to czasu, ale uważamy, że powinniśmy w tym tekście o nich wspomnieć. Wyspy Tremiti to część sąsiedniego regionu Molise. W sezonie można na nie dopłynąć z trzech miejscowości na Gargano – Vieste, Peschici oraz Rodi Garganico. Rozkład promów oraz ich ceny znajdziesz pod tym linkiem. Całoroczne połączenie promowe na Tremiti funkcjonuje z miasteczka Termoli w regionie Molise. Jeżeli nie masz tyle czasu a chciałbyś zobaczyć Gargano od strony wody, może rozważyć wycieczkę łódką do grot wokół Vieste, niektóre z nich obejmują także te plaże. Wycieczka trwa 3 godziny i kosztuje 13 euro za osobę, ale nie spodziewajcie się bardzo kameralnej atmosfery, widzieliśmy łódki z fotelami nawet dla kilkudziesięciu osób. Jak dojechać na Gargano? Na półwysep Gargano najłatwiej jest dotrzeć z lotniska w Bari lub Pescarze. Choć Pescara położona jest w zupełnie innym regionie (Abruzzo), dojazd samochodem z obu miejsc trwa mniej więcej tyle samo – niespełna trzy godziny, a loty do Pescary są zazwyczaj o wiele tańsze. Za bilety lotnicze dla dwóch osób Warszawa-Pescara-Warszawa zapłaciliśmy 420 zł z bagażem. Do tego trzeba doliczyć niespełna 20 euro na opłaty za autostradę w obie strony. Wypożyczalnie samochodów znajdują się bezpośrednio na lotnisku w Pescarze, za samochód na cztery dni w klasie ekonomicznej (klasa Volkswagen Polo) zapłaciliśmy 383 zł z pełnym ubezpieczeniem. Wypożyczalnie znajdują się także na lotnisku w Bari. W sezonie (31 maja – 22 września) z lotniska w Bari kursuje specjalna linia autobusowa Pugliairbus na Gargano, autobus zatrzymuje się w Vieste, Mattinacie, Manfredonii i Monte Sant’Angelo, rozkład jazdy dostępny jest pod tym linkiem. Zgodnie z rozkładem podróż z lotniska do Vieste trwa 2 godziny 51 minut. Do Vieste można także dojechać lokalnymi autobusami Sita z przesiadką w Manfredonii, rozkład jazdy znajdziesz tutaj. Gargano – nasze polecane noclegi Na Gargano nocowaliśmy w dwóch miejscach – w Vieste oraz Peschici, oba noclegi możemy bardzo polecić. W Vieste wybraliśmy nocleg w samym sercu miasteczka w Casa Giuglia. Lokalizacja i taras na dachu są fantastyczne, pokoje są bardzo przyjemne, jest w nich wszystko czego potrzebujesz. Casa Giulia zarezerwujesz pod tym linkiem. Wzdłuż plaż wokół Vieste znajduje się dobrze rozbudowana infrastruktura hotelowa i kempingowa. Można spać tak jak my w centrum miasteczka, ale jeżeli jesteś nastawiony na plażowanie dobrym wyborem może być lokalizacja przy plaży. Więcej opcji noclegowych znajdziesz tutaj: Noclegi w Vieste. W Peschici zdecydowaliśmy się na nocleg blisko plaży w B&B Villa D’Amato. Do pokoju z sporą łazienką i małą garderobą przynależał także mały taras. W obiekcie można korzystać także z basenu i tarasu słonecznego. Do plaży szliśmy jedną minutę, natomiast do historycznego centrum miasteczka około 15 minut. Jeżeli zdecydujesz się na nocleg w tym miejscu, koniecznie spróbuj znakomitych domowych ciast pieczonych przez mamę właściciela! B&B Villa D’Amato zarezerwujesz pod tym linkiem. Będzie nam miło, jeśli rezerwując polecany przez nas nocleg skorzystasz z naszego linka – dla Ciebie cena się nie zmieni, a Booking podzieli się z nami swoją prowizją. Wszystkie posty z Apulii: Apulia Wszystkie posty z podróży do Włoch: Włochy Lubisz nasze wpisy? Będzie nam bardzo miło, jeżeli podzielisz się nimi ze znajomymi i zostaniesz naszym stałym czytelnikiem na blogu, Facebooku i Instagramie!

emilia romania co warto zobaczyć